W dzisiejszych czasach bardzo często słuchamy muzyki. Do tej czynności nie rzadko wykorzystujemy firmy streamujące muzykę. Do takich należy m.in. Google ze swoim Google Play Music, czy też Spotify. Ten ostatni może mieć nie lada problemy, gdyż jeden z artystów postanowił wytoczyć pozew sądowy celem otrzymania odszkodowania…
Choć nielegalne pobieranie pirackich kopii albumów wciąż jest popularne, tak wykorzystywanie takiej alternatywy jak chociażby Spotify staje się już praktycznie normą. Bowiem, za kilkanaście złotych miesięcznie mamy nieograniczony dostęp do milionów utworów w dowolnym miejscu i czasie! Wszystko jest legalne i bezpieczne, ale czy aby na pewno? Czy omawiany dziś Spotify nie jest dobrze zamaskowaną piracką organizacją? Ku temu stwierdzeniu skłania się niejaki David Lowery.
Ten frontman zespołu Cracker zarzuca Spotify wykorzystywanie utworów muzycznych bez jakiejkolwiek zgody ich autorów. Ponadto, firma rzekomo nie opłaca w żaden możliwy sposób szeroko rozumianych tantiem za rozpowszechnianie muzyki na szeroką skalę. Zdaniem Davida, ich zespół nie jest jedynym, który uważa podobnie! Pytanie dlaczego zatem się nie zgłaszają? Czekają na pierwszy ruch innych kolegów z branży, gdy mowa jest o milionowych odszkodowaniach? Nie sądzę! Gdyby wierzyć na słowo członkom zespołu Cracker, wówczas Spotify już dawno przestałby istnieć z powodów prawnych oraz… finansowych – odszkodowania.
Co na to rzeczony “oprawca” tej sytuacji? Oświadcza, że opłacanie tantiem jest przez pewien czas wstrzymywane, gdy nie wiadomo kto dokładnie jest autorem piosenek. Gdy nie jest jasne to, kto posiada pełnię praw autorskich danego utworu/albumu, wówczas firma nie płaci nikomu, bo nie wiadomo komu należą się pieniądze. Jednakże wg opinii Davida Lowery-ego, taka wypowiedź ma tylko mydlić oczy wszystkim w około. Zatem, postanowił pozwać do sądu Spotify i zażądać 150 mln dolarów odszkodowania! Ale czy aby na pewno słusznie?