Witajcie w kolejnym przeglądzie tygodnia! Tym razem na języki weźmiemy temat ostrzeżeń od wujaszka Google’a, powrót HTC oraz dosyć palący problem pewnego smartfona w amerykańskiej szkole. Zapraszam!
Huawei ciągle dostaje po nosie i to nikogo już kompletnie nie dziwi. Jak widać, rząd USA wszędzie ma swoje wtyki i próbuje z całych sił dopiec samej firmie, ale również jej fanom, co ostatnio dobitnie próbuje przekazać wujaszek Google. Twierdzi on, że wszelkie aplikacje związane z usługami Google instalowane na urządzeniach od Huawei są nielegalne i przede wszystkim niebezpieczne! Tyczy to się urządzeń, które zostały wyprodukowane po 16 maja 2019 roku. Dlaczego niebezpieczne? Otóż, chodzi generalnie o to, że fani chińskiej marki instalują owe aplikacje z niezaufanych (wg Google) źródeł, które mogą nosić znamiona zainfekowania złośliwym oprogramowaniem. Wg giganta, może to być wielce katastrofalne w skutkach, ale… pamiętajmy również, że w samym sklepie Play znajdziemy całą gamę zainfekowanych i podejrzanie wyglądających aplikacji. Prawda jest taka, że nigdzie nie jest w 100% bezpiecznie. Wiedzcie, że w minionym roku wujaszek Google zdołał wyłapać niemalże 800 tys. podejrzanych aplikacji, a od początku roku ponad 600. Może lepiej wpierw zadbać o własne podwórko?
HTC… ktoś jeszcze w ogóle słyszał o istnieniu tej firmy? Co prawda, od czasu do czasu wypuszczają na rynek jakieś novum, ale odbywa się to bez większych fajerwerków, niżeli miało to miejsce dawniej. Okazuje się, że ten tajwański potentat technologiczny właśnie pracuje nad nowym produktem, a konkretnie nad produkcją smartfona wyposażonego w technologię 5G. Pewne głosy mówią o tym, że na rynku pojawią się nawet dwa nowe smartfony wyposażone w owe 5G, ale nic nie jest do końca pewne. Panowie z HTC dalej mają w głównej mierze zajmować się technologią VR, która jest od lat przez nich rozwijana. Czy właśnie przez to stracili część smartfonowego rynku? Coś w tym może być, ale wiedzcie, że jeszcze nic nie jest przesądzone, a firma nie powiedziała swojego ostatniego słowa!
Wybuchy, strzelaniny… to w USA dość typowy i niechlubny standard, do którego zdążyli się przyzwyczaić sami mieszkańcy tego rejonu jak i my. Pytanie tylko, czy wszyscy przywykli do wybuchających smartfonów? Niewykluczone, ale wiedzcie, że nie tak dawno w Mayde Creek High School w Houston (Teksas) doszło do dość nietypowego zdarzenia z wybuchającym smartfonem w tle. To zdarzenia doszło w czasie lekcji, kiedy to smartfon jednego z uczniów postanowił wybuchnąć i stanąć w ogniu. Jak wynika z oficjalnych informacji, poszkodowanych zostało 10-uczniów. Co ciekawe, w popłochu została ewakuowana cała szkoła! Oczywiście w czasie wystąpienia tego incydentu, rzecz jasna. Jaki to był smartfon? Nikt nie chce powiedziecie, ale plotki krążą, że był to jeden z nowszych modeli iPhone’a. Cóż, nikt nie chce robić do swojego gniazda, a jeśli byłby to Huawei czy inne Xiaomi… ;)