Rynek urządzeń mobilnych bywa bezlitosny. Wiadomo, że przeważnie wygrywa ten, który osiąga najlepsze osiągi benchmarkowe. Zwłaszcza jeśli dotyczy to półki premium. Kilka firm wpadło na pomysł, jak tanim kosztem wzbudzić większe zainteresowanie konsumentów ich urządzeniem a przy tym “trochę” nagiąć wyniki w testach wydajnościowych.
Ażeby osiągnąć lepsze wyniki od potencjalnego konkurenta wystarczyłoby zainstalować lepsze podzespoły. Tak byłoby uczciwie i zdroworozsądkowo. Niestety musiałoby się to wiązać z dodatkowymi kosztami developingu oraz odbiłoby się to na cenie finalnej urządzenia. Nieuczciwym rozwiązaniem jest zastosowanie odpowiedniego algorytmu, który podczas odnotowania działania potencjalnego benchmarku, podkręca on taktowanie zegarów procesora i układu graficznego. Coś na wzór “Overclockingu”. Tyle, że po wyjściu z benchmarku zostają przywrócone domyślne już ustawienia. Takich nadużyć dopuścił się głównie Samsung oraz HTC.
Tak przynajmniej odnotowała firma “Futuremark” – zajmująca się tworzeniem wspomnianych benchmarków. Choć chodzą również pogłoski, jakoby również LG praktykowało takie swoiste “zabiegi” bądź nadużycia. Tak czy siak, jest to bardzo nie fair w stosunku do nas kupujących. Przecież my, nic nieświadomi klienci, kierujemy się rzetelnymi testami osiągów aby wybrać ten smartfon/tablet, który nas aktualnie interesuje. Nagle po zakupie okazuje się, iż urządzenie nie jest takie “fajne” jak nam przedstawiono. To jest perfidne oszustwo! Tak. Nie wstydźmy się tego! Jeżeli firmy nie zaprzestaną takich działań, to wcale na tym nie zyskają. Wręcz przeciwnie. Klienci się po prostu odwrócą od nich.
Co zrobią, to się okaże. Byleby z tym skończyli jak najszybciej. Pytanie tylko czy jest wiele urządzeń z przekłamanym wynikiem? Futuremark podał tylko: Galaxy Note 3, Galaxy Note 10.1, HTC One oraz HTC One Mini.
Benchmarki to coś dla mnie:D Tak naprawdę algorytm był, ale nikt nie wie jak do końca on działał. Wiadomo, że cztery rdzenie szły pełna parą i to jest fakt, ale tak musiało być. Osobiście jak wyobrażacie sobie testy wydajnościowe jak procesor czy inny komponent działa na 3/4 mocy…nie działa…Samsung i HTC sa sprytni i pomyśleli też o tym. Wyniki wszystkich liczących się producentów są zbliżone, zawsze były (przez chwile tylko Sony, odstawało) . Teraz ta gra jest feir. Tylko jaki benchmark będzie nie będzie robił pod góre producentom? Od początku powinno być tak, że dany program zmusza smartfona do działania na 100%. Logicznie rzecz biorąc tak nie było, więc kto jest tak naprawdę winny tego zamieszania?
Chodzi o to, że Benchmarku chodzi na 100% swoich możliwości a poza nim na tzw. “pół gwizdka”. Dajmy na to, odpalasz sobie jakąś wypasioną grę, która powinna wycisnąć z urządzenia ostatnie poty a tu kicha. Urządzenie muli, a mogłoby być płynnie. Za to w benchmarku ciągnie z maszyny ile się da. Czyżby tylko na pokaz? Bo, przy dłuższym używaniu podzespoły uległy by szybszemu zużyciu? Aż do przedwczesnej “śmierci”? Albo zostawmy “customowe” ustawienia wszędzie i bądźmy szczęśliwi albo kantujmy i wyciągajmy ze sprzętu co się da, tylko w wybranych momentach…
O to mi chodziło w arcie ;)
W tym artykule zabrakło mi jednej ważnej sprawy, czyli spojrzenia z punktu widzenia benchmarku. Mianowicie benchmarki jakby nie były skomplikowane to obliczają wydajność, poprzez np. liczenie ilości klatek w wyświetlanym obrazie, czy obliczaniu czasu potrzebnego na otwarcie/wygenerowanie czegoś. Potem porównują te klatki/czasy i dają punktację.
Skoro jeden telefon wyświetla 30klatej na sekundę tego samego renderowanego obrazu, a drugi 28, to ciężko mówić tutaj o oszustwie, bo faktycznie klatki były. Był szybszy.
Co z tego, że są algorytmy wykrywające benchmark. W dzisiejszych czasach, gdzie bateria działa bardzo krótko, aż roi się od algorytmów, które dostosowują pracę urządzeń do danego działania. Mówiąc wprost gdy aplikacja tego nie potrzebuje, to telefon wyłącza rdzenie, czy zmniejsza taktowanie, tak naprawdę spowalniając telefon.
Czyli działanie w drugą stronę jakoś nikogo nie bulwersuje.
Jeżeli telefon “podkręca” procesor, żeby wyświetlić super grafikę w grze, to jest ok, ale jeżeli zrobi to samo żeby pokazać w benchmarku na co tak naprawdę go stać, to już jest źle.